piątek, 31 października 2014

Czarna marchewka

Czarna marchewka - fioletowa marchewka
     Czarna marchewka, zwana też fioletową to jedna z nastarszych odmian marchwi, można wręcz rzec, że pierwotnie najbardziej rozpowszechniona była marchewka właśnie fioletowa, rzadziej  pomarańczowa czy dzika biała. Do Europy przywędrowała w XII wieku z Afganistanu, w XV wieku jednak Holendrzy na cześć króla Wilhelma I Orańskiego ( z niderlandzkiego Oranje – pomarańczowy) uzyskali z niej odmianę pomarańczową, którą znamy do dziś. I tak oto w Europie zakrólowała marchewka pomarańczowa, fioletowa poszła w zapomnienie ( w przeciwieństwie do Orientu, gdzie czarna marchew do dziś jest powszechnie dostępna i stanowi składnik wielu codziennych potraw); 
Dziś używana w większości w przemyśle spożywczym jako barwnik soków, jogurtów itp., czasem jednak można ją spotkać również w warzywniaku, i choć jest rzadkością warto jej nie przeoczyć, bo zawiera w sobie bogactwo składników typowych dla marchwi, tylko kilkakrotnie więcej. I tak np. dla tej samej ilości soku z marchewki pomarańczowej i czarnej, w tej drugiej znajdziemy 12 razy więcej antyoksydantów, jak i 40% beta karotenu więcej niż w pierwszej. 
Kolor  fioletowy też już sam mówi za siebie, podobnie jak jagody chroni oczy, przeciwdziała zakażeniom niczym naturalny antybiotyk,  obniża poziom złego cholesterolu i wspomaga leczenie wielu dolegliwości. 
O witaminach i składnikach mineralnych nawet nie piszę, bo musiałabym przepisać całą długaśną tabelkę ( wit. A, C, K, B2, B3, B1,kwas pantotenowy,kwas foliowy, sód, potas, wapń, magnez, mangan, selen, cynk, żelazo, fosfor), jedno jest jednak pewne wszystko co najlepsze znajdziecie właśnie w czarnej (i nie tylko) marchewce!
Smak czarnej marchewki jest  jak zwykłej pomarańczowej, może się trafić korzeń różniący się jedynie stopniem słodyczy, lecz większej różnicy  w smaku nie ma.
Używa sie jej  jak zwykłej marchewki pomarańczowej, do surówek, do zup, gotowanej, pieczonej lub grilowanej jako dodatek do dań, jak i do ciast;
Kupić można czasem w warzywniaku, czasem w dobrze zaopatrzonych, dużych marketach, a jeśli to możliwe najlepiej uprawiać swoją; nasiona czarnej marchwi do kupienia w sklepach ogrodniczych, czy też internetowych i na allegro.

Marchewka czarna ma jednak jedną małą wadę, podobnie jak jagody barwi wszystko na fioletowy kolor, podczas jej obróbki trzeba uważać na ubrania, naczynia z drewana, jak i zabarwione jagodowo ręce, być może ten właśnie fakt wpłynął na jej coraz rzadsze użycie przez wieki. Gdy chcecie użyć jej jako naturalnego czerwonego barwnika wystarczy połączyć ją z sokiem z cytryny, nabiera wtedy intensywnej czerwieni zamiast fioletu.
Iwona

Cannelloni z dynią ( 100% home made )


Dziś proste, domowe cannelloni z farszem z dynii aromatyzowanej czosnkiem, szałwią, chilli, curry, jednym słowem pyszna prostota z darów jesieni. Danie zrobiłam na Światowy Dzień Makaronu, ale byłam tak zapracowana, że z dużym poślizgiem prezentuje je w Halloween. Jakby nie było, jest pysznie i dyniowo!!!
Smacznego!

Cannelloni z dynią i szałwią owinięte boczkiem




Składniki:
Na makaron:
200 g mąki pszennej
1 całe jajko+2 żółtka
1-2 łyżki zimnej wody
½ łyżki oliwy z oliwek
½ łyżeczki soli
Pozostałe:
ok. 1kg dyni
1 szalotka
1-2 ząbki czosnku
pęczek świeżej szałwi
20 g parmezan starty
20 g masła
curry,chili, sól do smaku
10-12  cienutkich plasterków boczku do owinięcia
100-150 sosu beszamelowego
 Wykonanie:
Na stolnicę przesiej mąkę, wymieszaj z solą, jajka roztrzep widelcem z oliwą i łyżką wody, w mące zrób dolek i wlewaj jaja jednoczesnie mieszając składniki. Wyrób gładkie i elastyczne ciasto, zawiń w folię w włóż na 30 minut do lodówki; Dynie pokrój na grube plastry, zapiecz ze skórką w piekarniku w 200 stopniach do miekkości ( ok.30 min), następnie obierz ze skórki i zmiksuj polpę pieczonej dyni na krem, skórki wyrzuć; Szalotkę i czosnek drobno posiekaj, podsmaż na maśle chwilę, dodaj szałwię, smaż razem 1-2 minuty (uważaj żeby nie przypalić czosnku), następnie dodaj dynię, dopraw solą,curry, chilli do smaku  i smaż jeszcze razem kilka minut, następnie wyłącz źródło ciepła. Wyciąg makaron z lodówki, rozwałkuj cieniutko na 1-2 mm, wytnij płaty o wielkości 10x18 cm , obgotuj je 1-2 minuty w osolonym wrzątku, następnie zanurz w zimnej wodzie by zablokować proces gotowania i osusz na ściereczce; Każdy płat makaronu zwiń w rulonik by się nie otwierał owiń plasterkiem boczku na środku. Farsz z dynii przełóż do rękawa cukierniczego i napełniaj kolejno domowe canneloni, układaj je na blaszce posmarowanej masłem. Wierzch cannelloni, w miejscach bez boczku polej odrobiną beszamelu, posyp całość parmezanem, dodaj jeszcze kilka listków masła i zapiecz 25-30  minut w 180 stopniach. 
Smacznego!
Iwona

poniedziałek, 20 października 2014

Muzyczne naleśniki, czyli mój dżem dobry



Dziś wstałam wręcz śpiewająco, spojrzałam do lodówki, było mleko, jaja, masło, dżem, mąka w szafce też się znalazła, tak więc powstało moje śpiewające śniadanie, nucąc  
"dżem dobry" powitałam z uśmiechem nowy dzień.






A to było tak ....


Na 4 muzyczne naleśniki biszkoptowe użyłam:
150 g mąki pszennej 
150 ml mleka
10 g rozpuszczonego masła
1 jajko
szczypta sody
cukier puder do posypania
ulubiony dżem  Łowicz do posmarowania ( u mnie truskawkowy)
olej do smażenia
1 łyżka spirytusu by nie wciagały zbyt dużo tłuszczu podczas smażenia (opcjonalnie)


Wykonanie:
1.Masło rozpuść wymieszaj z mlekiem.
2.Odziel białko od żółtka, białko ubij na sztywną pianę.
3.Mąkę połącz ze szczyptą sody,dodaj żółtko, mleko z masłem, mieszaj aż do uzyskania jednolitej masy naleśnikowej, wymieszaj z pianą z białka.
4.Przełóż do rękawa cukierniczego, rozgrzej olej i smaż naleśniki rysując na oleju klucz wiolinowy (skrzypcowy), po zarumienieniu z jednej strony obróć na druga, po usmażeniu osusz z nadmiaru oleju na ręczniku papierowym.
5.Posyp cukrem pudrem, na środek połóż warstwę dżemu i podawaj.


Smacznego dżem dobry :)
Iwona



Dżem dobry, pobudka

piątek, 17 października 2014

Budyń z kaszy manny z konfiturą truskawkową Łowicz, na dżem dobry

    


Kiedy dowiedziałam się o akcji "dżem dobry pobudka" na durszlaku, od razu wiedziałm, że zrobię coś z kaszy manny na śniadanie , uwielbiam ją, a poza tym przypomina mi babcię i jej poranną kaszę z dżemami, sokami i owocami, najbardziej beztroskie poranki mojego dzieciństwa. Robiąc je poczułam się znów jak dziecko i wcale mi nie przeszkadza, że nie mogę zgłosić przepisu do akcji. To właściwie mój błąd, robiąc w pośpiechu zakupy wrzuciłam kilka słiczków do koszyka patrząc tylko na smak, a że jestem wzrokowcem nie doczytałam czy to dżem czy konfitura, gdybym wysłała męża do sklepu,  mogłabym zgonić na niego, a tak "masz babo placek". Wcale jednak nie żałuje, bo śniadanko było pyszne, a produkty tej marki cenię, było tak apetycznie i tak pięknie tego dnia, że cieszę się, że los podarował mi tak cudny poranek... Wiem, mogłam pobiec do sklepu i podmienić słoiczek,
ale chciałam żeby było autentycznie..
Zapraszam na przepis..

Budyń z kaszy manny z konfiturą truskawkową Łowicz na dżem dobry




Składniki na 3-4 kokilki:
50 g kasza manna
250 ml mleko
20 g masło
40 g cukier
2 jajka
1/4 laski swieżej wanilli
szczypta soli
konfitura truskawkowa u mnie Łowicz
Wykonanie:
1. Popołudniu lub wieczorem : zagotować mleko z cukrem i laską wanilii, zdjąć na chwilę z ognia i wsypywać kaszę mannę cały czas mieszając, postawić spowrotem na gaz i mieszając doprowadzić do wrzenia ( masa jest dosyć gęsta); Wyłączyć źródło ciepła, dodać masło i wymieszać.
2. Odczekać kilka minut od momentu wyłączenia, zmiksować  jajka na puszystą masę i połączyć je z kaszą manną.
3.Kokilki posmarować masłem i posypać kaszą manną, napełnić masą z kaszy manny do wysokości 3/4, (budynie bedą rosnąć w piekarniku, ja oczywiście nałożyłam za dużo :))
4.Piekarnik rozgrzać do 180 stopni, kokilki umieścić w formie, do której wlać gorącą wodę do 3/4 wysokości kokilek. Piec 40-50 minut;

5.Po tym czasie ostudzić budynie i wstawić na noc do lodówki;
6.Rano podgrzać konfiturę z odrobiną wody, wyłożyć kilka łyżek na dno talerzy, na to budyń z kokilki i jeszcze dużą warstwę konfitur na wierzch.


Smacznego!
Iwona



Czekowiśnia - drożdżówka śniadaniowa na "dżem dobry"


Mój poranek z dżemem i czekoladą, to klasyczna drożdżówka z fantazyjnym nadzieniem. Uwielbiam słodkie śniadania o czym pisałam na blogu wiele razy. Drożdżówka wydaje się pracochłonna, ale w rzeczywstiości tak nie jest. Dzięki użyciu zaczynu drożdżowego typu biga, otrzymałam bardzo lekką, puszystą konsystencję, używając tylko 1 jajko i zero tłuszczu. Wyszła lekka jak piórko i bardzo aromatyczna, kwaśny smak wiśni przełamany słodyczą czekolady z nutą chilli i imbiru, to doskonały dla takiego łasucha jak ja, początek dnia.

 Zapraszam zatem na mój 
"dżem dobry, wiśniowo-czekoladowa pobudka"







Zdjęcia zdjęcami, a tak było na żywo :))



Czekowiśnia - drożdżówka śniadaniowa
na "dżem dobry"
Składniki:

Na zaczyn typu biga:
50 g mąka pszenna typ 650
35 ml mleko zimne
1g drożdże świeże
Na ciasto:
cały zaczyn
250 g mąka pszenna typ 450
150-160 ml mleko
6 g  drożdże świeże
50 g cukier
1 żółtko
szczypta soli
Na wiśniowo-czekoladowy farsz:
200 g dżem wiśniowy 
100 g czekolada gorzka Wedel
szczypta imbiru i chilli
1 białko
20 g mąka pszenna lub ziemniaczana

Wykonanie:
Wieczorem wymieszaj wszystkie składniki na zaczyn, zostaw 2h w temperaturze pokojowej, następnie włóż do lodówki, rano wyciągnij i zostaw w temp.pokojowej na 3h przed własciwym wyrabianiem ciasta. Zaczyn plus ręsztę składników na ciasto umieścić w naczyniu,wymieszaj do połączenia a następnie wyrób gładkie i elastyczne ciasto. Pozostaw pod przykryciem do wyrośnięcia (ok. 1h).W tym czasie w rondelku rozgrzej dżem, dodaj pokruszoną czekoladę, przyprawy. Białko rotrzep z mąką i dodaj do czekoladowego-wiśniowego farszu, podgrzewaj do zgęstnienia, następnie dobrze ostudź; Wyrośnięte ciasto rozwałkuj, rozsmaruj na jego środku farsz, złóż brzegi do środka i jeszcze na pół, odstaw na 15 minut do lodówki, następnie ponownie rozwałkój i złóż na 3( jak ciasto francuskie), odstaw do lodówki na 15h;Ponownie ciasto rozwałkuj i tym razem zwiń w rulonik, przetnij wzdłuż na pół pozostawiając 2 cm od krótszych brzegów, włóż do formy wyłożonej papierem do pieczenia, przykryj folią spożywczą i odstaw do wyrośnięca. Następnie rozgrzej piekarnik do 200 stopni, piecz 10 minut, zmniejsz temperaturę do 180 i kontynuuj pieczenie 40 minut;





Iwona

Zakwas - moja historia

Gdyby ktoś jeszcze rok temu powiedział mi, że będę wypiekać wspaniałe chleby na zakwasie, natychmiast odpowiedziałabym „nie, to za wysokie progi, tymbardziej ,że już raz próbowałam kilka lat temu i porzuciłam tę pracochłonną i tajemniczą technikę wypieków na śniadanie”. Mój pierwszy zakwas zrodził się bez problemów, ale do upieczenia pysznego chleba było jeszcze wiele drogi, no ale o tym może w następnych postach. Dziś o historii mojego aktualnego zakwasu...
    Dokładnie tydzień przed Wielkanocą, planując świąteczne menu, myśląc o wspaniałych domowych wędlinach i świeżym chlebie, zrodził się w mojej głowie pomysł by upiec własny chleb na zakwasie. Nie myślałam zbyt długo, otworzyłam kuchenną szafkę, spojrzałam na mąki i niestety nie było razowej. No cóż, od dłuższego czasu stał za to typ 650 żytnia, w ramach eksperymentu postanowiłam go poświęcić, ale żeby nie było nudno postanowiłam,że zrobie dwa zakwasy jeden żytni drugi pszenny również typ 650. Wyjełam 2 słoiki, do każdego wsypałam po około 5 łyżek mąki, do jednego żytniej, do drugiego pszennej i podlałam na oko wodą mineralną z butleki do uzykania gęstości ciasta naleśnikowego. Przyznam szczerze nie chciało mi się ważyć składników. Przykryłam gazą i odstawiłam do szafki. W miedzyczasie udałam się na internet poczytac co dalej, wszędzie mąka razowa, wszędzie przegotowana woda i dokładnie odmierzane składniki, stwierdziłam ,że za wiele zachodu, brudzić wagę dla 50 g mąki, gotować i studzić wodę, o nie za wiele mam na głowie! Postanowiłam kontynuować intuicyjnie, codziennie połowę mieszanki wylewałam do zlewu, a resztę dokarmiałam dodawając objętościowo mniej więcej tyle samo mąki ile zostało w słoiku rozrabiając wodą mineralną do gęstości śmietany lub ciasta naleśnikowego. Dokarmiałam tak przez 7 dni, oczywiście na Wielkanoc z chlebem się nie wyrobiłam, ale zaraz po niej powstał mój pierwszy wspaniały chleb. Podsumuwując moją historię powiem tylko tyle, że powstał wspaniały zakwas, mocny, silny, pachnący. Po 7 dniach wstawiłam go do lodówki i kontynuje dokarmianie do dziś, raz na 5-7 dni, w ten sam sposób, czyli na oko :) Gdy mam piec chleb wyciągam sobie 2-3 łyżki 1-2 dni wcześniej i dokarmiam sporą ilością mąki w temperaturze pokojowej przez ten czas raz dziennie. W późniejszym czasie zrobiłam zakwas z mąki żytniej razowej, z ciekawości, jest równie mocny, jednakże preferuje moje poprzednie zakwasy, zarówno pszenny i żytni z typu 650, gdyż nie są tak kwaśne, a chleby wyrastają na nich wspaniale. Mniejsza kwaskowość powoduje,że mogę stosować je również do słodkich wypieków drożdżowych zamiast drożdży, np. do croissantów, ale o tym może kiedyś.
A oto protagonista tego wpisu - moj zakwas!
Zakwas pszenny i żytni, robiony na mące 650. Wyglądają niewinnie, ale mają wielką moc!
     Zeby jednak nie było tak trudno, przygotowałam dla was skróconą instrukcję jak zrobić zakwas i kilka najczestszych pytań, które nie tylko mi przychodziły do głowy, ale i inni też pytali mnie potem czy też ja pytałam..
Co to jest zakwas?
Zakwas to mieszanka sfermentowanej mąki  i wody, zawierająca naturalne dzikie drożdże używana najcześciej do wypieku chleba.
Jak zrobić zakwas w warunkach domowych?
Dzień I – 50 g mąki wymieszaj z 50 ml wody przegotowanej lub mineralnej, umieść w dużym słoiku,przykryj gazą, gazę unieruchom gumką recepturką, odstaw w ciepłe miejsce ( ja trzymałam w szafce,a czasem na lodówce);
Dzień II,III,IV,V;VI – połowę zakwasu z dnia poprzedniego wyrzuć, do reszty dodaj 50 g mąki i 50 ml wody.
Dzień VII – zakwas gotowy, dokarmić i wstawić do lodówki lub użyć do wypieków pozostawiając małą cześć do kontynuowania zakwasu.
Jakiej mąki użyć do zakwasu?
Ponoć zakwas można zrobic z każdej mąki, ja mówię od razu „ nie próbowałam”, do tej pory zrobiłam zakwas z mąki żytniej razowej, żytniej 650 i pszennej 650. U nas najcześciej spotykany zakwas to żytni razowy, ale osobiście polecam też pszenny. Dlaczego? Bo zauważyłam, że jest mniej kwaśny w smaku, przygotowując 2 takie same chleby pszenne używając tych zakwasów zauważyłam, że na zakwasie pszennym, kwaskowatość chleba była niemalże niewyczuwalna, w przeciwieństwie do zakwasu żytniego razowego. Niektórzy lubią tę carakterystyczną kwaskowość, inni jej nie znoszą, dlatego pozwalam sobie zamieścić tu tę uwagę z mojego doświadczenia.
Co to znaczy "dokarmiać" i dlaczego tak się mówi?
Dokarmiać w przypadku zakwasu znaczy to samo co "dodać", mówi się tak dlatego, że w zakwasie żyją żywe kultury bakteri i mikroorganizmów, które by przeżyć potrzebują jeść, więc należy je "dokarmić".
Czy to pracochłonne?
Nie jest pracochłonne, ale należy pamiętać o codziennym dokarmianiu żywych kultur bakterii i mikroorganizmów, trwa to dosłownie 1 minutę ( mowa oczywiście o aktywnym zakwasie w temp. pokojowej, ten z lodówki wystarczy dokarmic raz na tydzień);
Dlaczego używam duży słoik, a nie inne dowolne naczynie?
W warunkach domowych szkło jest łatwe w utrzymaniu czystości, a przy tym pozwala obserwować rozwijający się zakwas. Wybieram duży słój, a nie np. szklanke, gdyż dokarmiany zakwas prawie, że podwaja swoją objętość i zwyczajnie nie zmieściłby się w szklance. Słyszałam też, że "zakwas lubi szklane i wąskie naczynia", czy to prawda nie wiem, osobiście widziałam piękny zakwas trzymany w plastikowym szerokim pojemniku, więc prawdę mówiąc nie ma na to chyba reguły, są raczej przyzwyczajenia.
Po co wyrzucać połowę zakwasu z dnia poprzedniego?
Można nie wyrzucać, ale z własnego doświadczenia zauważyłam, że zakwas w ten sposób wzmacnia się, drugi powód to fakt, że dokarmiając codziennie w kilka- kilanaście dni wyprodukujemy słój zakwasu, do tego po dokarmieniu zakwas buzuje, rośnie, podwaja swoją objętość i może zwyczajnie wyjść poza słój brudząc wszystko wkoło.
Mój zakwas po dokarmieniu pięknie buzował, a potem opadł i jakby się zatrzymał, czy wszystko z nim ok?
Tak to normalne, że w kilka godzin po dokarmieniu pięknie rośnie,pieni się, a potem uspokaja się.
Co się stanie jeśli zapomnę dokarmić zakwas?
Do 48 h absolutnie nic, jak tylko sobie przypomnisz dokarm go. Po 48h zakwas będzie tracił siłę aż umrze. Spokojnie się o tym dowiesz, bo zacznie  śmierdzieć.
Jak poznać, że mój zakwas jest żywy ?
W słoiku powinieneś zauważyć bąbleki powietrza, większe czy mniejsze, nieważne, jeśli są wszystko jest ok. Jaki zapach ma zakwas? Zakwasy mogą mieć różne zapachy, najcześciej są lekko kwaśne, owocowe, winne, acetonu, ale i mniej przyjemne, jak np. czegoś zepsutego. Mi osobiście zdarzyło się to 3 dnia, bardzo nieprzyjemny zapach, pomyślałam „o masz, chyba sie psuje”,dokarmiłam go i na drugi dzień wrócił owocowy zapach.
Na zakwasie pojawiła sie pleśń i co teraz?
Do kosza i zacząć hodowlę od nowa;
Mój zakwas dokarmiam już drugi dzień i nie ma bąbelków? Co jest nie tak?
Należy kontynuować dokarmianie a około 4 dnia napewno coś się pojawi. Być może zakwas miał za zimną temperaturę otoczenia i cały proces się wydłuża. Każdy zakwas jest inny, wpływa na niego nie tylko temp.,ale ilość mikroorganizmów jakie były w mące, ilość mikroorganizmów w otaczającym powietrzu, klimat, położenie geograficzne i wiele innych. Należy uzbroić się w cierpliwość i eksperymentować.
Jak przyśpieszyć robienie zakwasu?
Możesz dodać odrobinę domowego zakwasu do żurku, łyżkę jogurtu naturalnego, trzymać obok dojrzałych bananów lub poprosić o łyżkę zakwasu kogoś kto hoduje go od dawna. Spróbuj zapytać w zaprzyjaźnionej piekarni.
Skąd mam wiedzieć, że zakwas jest gotowy?
Zakwas w sprzyjających warunkach może być gotowy już nawet 4 dnia, jednak by sprawdzić czy jest wystarczająco silny by upiec chleb ja sprawdzam dodając łyżkę zakwasu do 100 g mąki,dolewam odrobinę wody i lepię małą kulę, kulę przykrywam folią i zostawiam w temp. pokojowej, jeśli kula ciasto w ciagu 2-4h podwoiła swoją objętość na zakwasie można już piec chleb.
Czy zakwas muszę dokarmiać zawszę tą samą mąką? Co jeśli nie mogę dostać tej samej marki na której powstał mój zakwas?
Jeśli zakwas jest żytni dokarm mąką żytnią, jeśli pszenny-pszenną itd., staraj się  dokarmiać podobnym typem mąki, na moim przykładzie: zabrakło mi mąki żytniej 650 dokarmiłam zakwas typem 720, potem wróciłam do 650; marka nie ma znaczenia, wręcz przeciwnie, wskazane jest mieszać mąki różnych firm, gdyż każda z nich ma w sobie spcyficzne dla siebie kultury bakterii i mikroorganizmów, których różnorodność wzmocni zakwas!
Jak przechowywać i dokamiać gotowy zakwas?
Zakwas przechowuję w lodówce, raz na tydzień wyciągam z lodówki, zostawiam w temp.pokojowej ok 2h, dokarmiam, zostawiam tak jeszcze z 1 h, a potem wstawiam spowrotem do lodówki. I tak od kilku miesięcy.
Co to znaczy zakwas aktywny i nieaktywny?
Zakwas przechowywany w lodówce nazwywany jest  niekatywnym, gdyż niska temperatura zwalnia wszelkie zachodzące w nim procesy. Zakwas do wypieków natomiast powinien być zawsze aktywny, to znaczy taki który został wyciągniety z lodówki i dokarmiony w temperaturze pokojowej conajmniej 12-24h przed dodaniem do wypieków. Osobiście nie wyciągam całego zakwasu, bioręd 2-3 łyżki 24h przed pieczeniem, dokarmiam większą ilością mąki i zostawiam w temp.pokojowej.
W przepisie znalazłem zakwas pszenny, w domu mam tylko żytni, co zrobic?
Możesz użyć zakwasu żytniego lub jeśli w prosty sposób chcesz uzyksać zakwas pszenny, dokarm 2 łyżki zakwasu żytniego mąką pszenną conajmniej 2 razy.

Osobista rada z mojego doświadczenia – po pierwsze cierpliwość, nie zaglądaj do zakwasu co 5 minut, odczekaj kilka godzin a pierwsze bąbelki dadzą o wiele wiekszą satysfakcję, niż ciągle podglądanie, po drugie pasja – bez niej nie wyjdzie nic, jeśli robimy coś na siłe, efekty są raczej marne i jeszcze bardziej zniechęcające niż nie robie nic, po trzecie słuchaj swojej intuicji i nie trać entuzjazmu jeśli coś pójdzie nie tak! Jak powtarza moja mama, gdyby Edison poddał się po pierwszej nieudanej próbie, do dziś nie wynaleziono by żarówki! 

 Iwona

poniedziałek, 6 października 2014

Sekret dużych dziur w domowym pieczywie


Obserwując strukturę chleba możemy zauważyć  różnorodność dziur, najbardziej porządane to zazwyczaj piękne,  duże dziury. Każdego domowego piekarza cieszy efekt dużych dziur, ale jak je osiągnąć, jakie czynniki sprzyjają dużym dziurom? Zapraszam na obserwacje z mojego skromnego doświadczenia;

Czynniki wpływające na wielkość dziur w strukturze chleba:

1. Hydracja, czyli stosunek wody do ilości mąki, zazwyczaj podaje się w %. To jeden z determinujących czynników struktury chleba, im większa hydracja, tym większe dziury! Piękne dziury można osiągnąć już w okolicach 65-70% hydracji, ogromne przy 85-100% np. włoska ciabatta); Jednym słowem im więcej wody w cieście tym większe  szanse na duże dziury, jednak pamiętać trzeba, że zasada ta obowiązuje tylko dla pieczywa, w którym została użyta mąka glutenowa.
2. Mąka – śmiało mogę postawić na jednej szali z hydracją, rodzaj użytej mąki. Tylko mąki z zawartością glutenu są w stanie zbudować piękne duże dziury w chlebie. To gluten i woda są odpowiedzialne za piękny  kształt dziur w cieście. Najlepsze mąki by uzyskać piękne duże dziury to manitoba, pszenna chlebowa, semolina, jeśli masz przed sobą 2 identyczne typy mąk różnych marek i nie wiesz, która będzie lepsza spójrz na skład i wybierz tą z wiekszą ilością białka. Im więcej białka tym więcej glutenu w mące. Ilość  mąki z duża zawartością glutenu w cieście, z którego chcemy uzyskać strukturę z dużymi dziurami to min. 50% i więcej;
3.Dobrze wyrobione ciasto – wyrobienie ciasta aż do uzyskania mocnej siatki glutenowej, pozwoli na zatrzymanie dwutlenku węgla pęcherzykom powietrza bez pękania w fazie wzrostu, dopiero podczas pieczenia pod wpływem wysokiej temperatury małe pęcherzyki zaczną pękać i kilka takich pękniętych pęcherzyków składać się będzie na większą lub mniejszą dziurę. Elastyczność siatki glutenowej, jej rezystencja na siłę parcia powietrza zgromadzonego w cieście to wbrew pozorom również ważne czynniki.

Miałem dużą hydrację, mąkę z dużą zawartością glutenu, mega elastyczną siatkę podczas wyrabiania ciasta, a jednak duże dziury mi nie wyszły? 
Co poszło nie tak ?
Prawdopodobnie przegapiony został moment, w ktrórym ciasto powinno trafić do pieca; Przerośnięte ciasto mało co rośnie już w piecu, co za tym idzie elastyczność małych pęcherzyków nie jest poddana presji, nic już nie pęka, nie powstają duże dziury;
Drugi prawdopodobny aspekt, że podczas wyrabiania za dużo podsypałeś mąką, hydracja ciasta zmalała, dziury też.
Trzeci to dodatek innych mąk, niektóre z nich są tak ciężkie, że na duże dziury nie ma szans.
Czwarty – podczas kilkukrotnego odgazowywania, składania nie byłeś zbyt delikatny i większość pęcherzyków została zniszczona, powstały nowe, małe;

Iwona


sobota, 4 października 2014

Prosty chleb na zakwasie ( przepis + filmik )


Dawno mnie tu nie było, zbyt dużo obowiązków na głowie, ale wraz z dłuższymi wieczorami obiecuję nadrobić zaległości :) Dziś mam dla Was, bardzo prosty, pyszny, chleb na zakwasie, polecam zwłaszcza początkującym domowym piekarzom. Ten chlebek przygotowuję bardzo często, gdyż jest bardzo delikatny, smaczny, komponuje się doskonale ze wszystkim; Mąki pszenne stosuje różne, czasem je mieszam ze sobą pół na pół, staram się by choć połowa mąki była z dużą zawartością białka, dzieki czemu ma piękne dziury, oczywiście podstawa to porządne wyrobienie ciasta, musi być naprawdę gładkie i elastyczne oraz składanie ciasta, które zapewnia mu piękną strukturę. Zapraszam do oglądania i częstowania się :)



Ps. Z góry przepraszam za brak dzwięku i średnią jakość, ale używam starego kompaktu do nagrywania, mam jednak nadzieje, że zawarty w filmiku materiał przybliży Wam jak zrobić ten pyszny chlebek.




Składniki:
1 szklanka zakwasu pszennego*
500 g mąka pszenna chlebowa ( typ 720 lub pół na pół 720 i 450, lub pół na pół manitoba i 450)
300 ml woda
5g sól

* Do wypieku możesz użyć również zakwasu żytniego dokarmionego dzień wcześniej mąką pszenną.
Ja wieczorem wyjmuje 2 łyżki zakwasu z lodówki dokarmiam ok. 100 g mąki pszennej, dolewam 100-150 ml wody i na rano mam szklankę aktywnego zakwasu; Wykonanie:
1.Zakwas połącz z wodą.
2.Rozpuszczony zakwas wlewaj powoli do naczynia z mąką, cały czas mieszając. Gdy składniki się połączą zawartość naczynia wyłóż na posypany mąką blat i zacznij wyrabiać ciasto. W połowie wyrabiania dodaj sól. U mnie wyrabianie ręczne trwa około 15-20 minut zanim ciasto uzyska konsystencję idealnie gładką i lśniącą.
3.Wyrobione ciasto przykryj naczyniem lub folią spozywczą i ściereczką, pozostaw na blacie na 1h.
4.Po tym czasie delikatnie rozwałkuj ciasto na prostokąt i złóż do środka brzegi ( jak na ciasto francuskie), następnie obróć ciasto o 90 stopni i również złóż brzegi do środka; tak złożone ciasto pozostaw ponownie pod przykryciem na 1h, po tym czasie ponownie powtórz składanie i ponownie pozostaw na 1h, w sumie należy składać ciasto 2 razy w odstępach po 1h;
5.Gdy minie 1h od ostatniego składania delikatnie rozwałkuj lub rozklep rękami ciasto na prostokąt i zaczynając od jednego z brzegów zacznij rolować ciasto w ten sposób formując podłużny bochenek. Pozostaw na papierze do pieczenia, przykryte sciereczką lub folią na 2h do wyrośnięca.
6.Rozgrzej piekarnik do 250 stopni z opcją parowania lub tuz przed włożeniem chleba wrzuc na dno piekarnika kilka kostek lodu i spryskaj scianki wodą.
7.Zrób nacięcia na wierzchu chlebka i wstaw do piekarnika, piecz 10 min w 250, 10 min w 230 stopni i 20 minut w 200 stopniach; Jesli lubisz chrupiącą skórkę możesz dodatkowo suszyc chleb 10 minut w 190 stopni, zostawiając drzwiczki lekko uchylone, po tym czasie chlebek wyjąć i studzic;

Smacznego!

Iwona